Strona główna

dominika Jasińska - NVC

Menu

Nonviolent Communication

Dzieci - co się dzieje gdy działają pod przymusem?

Przeczytałam kiedyś opowieść Marshalla Rosenberga*, o tym jak zadecydował wraz ze swoim 13 letnim synem, o tym, że ten nie będzie chodził do szkoły. Dziecko odmawiało nauki i uczęszczania do szkoły, a ze szkołą wiązały się liczne stresy i nieprzyjemne przeżycia chłopca. Ojciec po analizie sytuacji i rozmowach z dzieckiem uznał, że przychyli się do jego pragnienia by się nie uczyć. Ponieważ w USA istnieje obowiązek szkolny, decyzję trzeba było przeprowadzić przez Sąd, co ostatecznie udało się. Czytając to, człowiek sobie myśli: „Matko Święta, co też ten Rosenberg wymyślił i co też zgotował temu dziecku? To przecież nie jest rozwiązanie!”

Mów do mnie jeszcze...

Słowa mają moc, czasami tak wielką, że zapadają w pamięć na długie lata lub powodują natychmiastową reakcję. Mogą być bodźcem do niezwłocznego działania, powodując niepohamowany skok adrenaliny, aktywizując pokłady naszej kreatywności. Nie zawsze jednak mamy pod kontrolą kierunek uwolnionej energii, jej siłę i ładunek emocjonalny.

Cztery kroki w procesie komunikacji czyli przyjrzyjmy się sytuacji konfliktowej

Marshall Rosenberg zauważył, że wszystko to, co robimy w życiu służy zaspokajaniu potrzeb – czasem robimy to sami, często jednak oczekujemy od innych, że będą zaspokajali nasze potrzeby i by to uzyskać niefortunnie wykształcaliśmy takie mechanizmy językowe, które blokują kontakt z drugą osobą i eskalują sytuacje konfliktowe - nauczyliśmy się nieświadomie osądzać, obwiniać, żądać i przerzucać na innych odpowiedzialność – te strategie na zaspokajanie potrzeb czasem działają (robimy coś dla świętego spokoju), ale częściej prowadzą do nieporozumień, eskalacji konfliktu i w konsekwencji do niezaspokajania potrzeb. 

NVC - działa nie działa?

Zdarza się, że słyszę od uczestników warsztatów, że NVC nie zadziałało lub, że nie zawsze działa, lub, że zastosowali się do 4 kroków i osoba, do której mówili niewiele zrozumiała albo zareagowała inaczej niż oczekiwali. Że sztywny i formalny język potrzeb jest niezrozumiały i brzmi tak dalece sztucznie, że trudno budować za jego pomocą kontakt. Słyszę czasem również, że to takie trudne, że chyba aż bezsensowne, lepiej machnąć ręką na niektóre sprawy. Słyszę za tym wiele potrzeb - sprawczości, wpływu, łatwości, sensu, bycia zrozumianym, kontaktu... 

Z tęsknoty za wolnością i akceptacją

Współzależność jest dla mnie bardzo trudna. Bycie z innymi wydaje mi się w dużej mierze ciągłym robieniem czegoś by inni nie pomyśleli o mnie tak, że mnie to zaboli. Jednym słowem nauczyłam się funkcjonować w taki sposób, by albo uniemożliwić ludziom dokonania pochopnej oceny na mój temat, albo jeśli już to robią, to aby była to pochlebna ocena. Paradoks polega na tym, że i tak nie mam wpływu na to co, pomyślą.

Kontakt z samym sobą

Puk, puk. - Kto tam? - To ja. - A, to ty, wejdź, proszę.

Co to znaczy czuć prawdziwie?

Gdy zaczynam czuć, rodzi się głęboka świadomość. Takie jest moje przekonanie. Gdy zaczynam być ze swoimi uczuciami w kontakcie zaczynam czuć prawdziwie. Prawdziwie oznacza dla mnie – przeżywanie siebie taką, jaką jestem, przyglądanie się sobie, swoim uczuciom i myślom tu i teraz i gdy tego pragnę zmienianie tego. To wielka moc - może nawet czarodziejska.